poniedziałek, 3 grudnia 2012

Pracowity dzień.
Godzina wykładu na WST, reszta spędzona w maku i platanie. 
Spotkanie z którego wyszedł tylko jeden uśmiech. 

I tak, kręcenie naszego super ambitnego filmu na polski. W mojej łazience, zamiast nad jeziorem, zgonująca Sara jako żul + 2 nimfy w mojej wannie... 

I nie mam zdjęcia, bo blog odmawia współpracy. A mogło by być zdjęcie śniadania z Dżordżem Kinią i Laurą, posiadówy w maku, Andrzeja i Merty siedzących na korytarzu przez godzinę, nas kręcących beznadziejny film, a w ostateczności coś, co znalazło by się jeszcze na kompie, ale nie  ! 


Szczególne pozdrowienia dla tych, którzy popierają równouprawnienie psze Pana :* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz