Godzina wykładu na WST, reszta spędzona w maku i platanie. 
Spotkanie z którego wyszedł tylko jeden uśmiech. 
I tak, kręcenie naszego super ambitnego filmu na polski. W mojej łazience, zamiast nad jeziorem, zgonująca Sara jako żul + 2 nimfy w mojej wannie... 
I nie mam zdjęcia, bo blog odmawia współpracy. A mogło by być zdjęcie śniadania z Dżordżem Kinią i Laurą, posiadówy w maku, Andrzeja i Merty siedzących na korytarzu przez godzinę, nas kręcących beznadziejny film, a w ostateczności coś, co znalazło by się jeszcze na kompie, ale nie  ! 
Szczególne pozdrowienia dla tych, którzy popierają równouprawnienie psze Pana :* 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz