6 lat później. 6 lat później całkowicie inny niedzielny poranek. inne miejsce, inni ludzie.
Pies, który kiedyś ciągnął mnie za sobą na smyczy, prawie orając moją twarzą o beton, teraz biegnie spokojnie niedaleko nogi. W zasadzie mu się nie dziwie, chodziła po tych betonowych ścieżkach już tyle razy.. to nie pola, nie las jak kiedyś.
6 lat później okazało się, że jest jeszcze ktoś, kto zjada ze mną za duże desery na pół, kto ma podobne plany na życie, kto umieszcza mnie w małym stopniu w swojej przyszłości. Okazuje się, że jest ktoś, kto myśli i mówi w tym samym czasie to samo co ja, kto podzielił by się ze mną Deppem, kto przyszedł by na mój pogrzeb, kto zawsze wie co czuję, kto był w podobnych sytuacjach. Kto się o mnie martwi, i mnie nie olewa, oddaje mi zawsze większe kawałki jedzenia, nie wypomina mi wad. Ktoś kto jest wyjątkowy...
Kololo moje! to takie słodkie, że mi się płakać zachciało! od razu mi się lepiej zrobiło, wiesz?:) dziękuję!:)
OdpowiedzUsuń