Tak, zostałam odcięta od telefonu. Tak, minęły dwa miesiące od ostatniego wpisu, ale co tam!
Ostatnio zastanawiałam się nad tym, jak dobry był dla mnie rok 2013. Te blog zaczął się chyba od takiego podsumowania... i co z tego że jest już połowa miesiąca?!
Sam sylwester, już 1.01.2013 był bardzo udany. Myślę że zamknęłam w swoim życiu mały rozdział, który długo za mną chodził.
Były też Gilowice, czyli pierwszy wyjazd z Oliwią. A propos pierwszych razy.. trochę tego się uzbierało:
*pierwsze spotkanie kogoś, kto już od 9 miesięcy jest moim największym skarbem
* pierwsze takie uczucie i to, że wszystko wyszło bez żadnych problemów
*pierwsze załatwianie wizy
* nasze pierwsze wspólne wycieczki
*pierwsza adopcja psiaka ze schroniska
*pierwszy lot, po za europe
*pierwszy raz w USA- NY
* pierwsze spotkanie na żywo z dziadkiem, i możliwość przytulenia się do jego wielkiego brzucha
*pierwszy raz na Time Square, wszystkich magicznych miejscach i nad Niagara
*pierwsze poznanie kogoś z Rosji, Kanady, i Włoch w jednym miejscu
*pierwszy koncert - Imagine Dragons na Jons Beach
* pierwsza piosenka napisana dla mnie http://www.youtube.com/watch?v=kYx7pBJVnlQ
*pierwszy własna lustrzanka
Było jeszcze tego trochę, ale nie jestem w stanie wszystkiego sobie przypomnieć. A niektóre rzeczy po prostu zostawiam dla siebie.
Jestem mega zaskoczona, że tak to wszystko się poukładało. Nowy Jork był zawsze marzeniem, tak samo, jak posiadanie osoby która staje się twoim światem, ulepsza go, nadaje sensu, a co najważniejsze nigdy nie krzywdzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz